Prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie - głosi stare ludowe porzekadło, powtarzane dzieciom od niepamiętnych czasów. Czy rzeczywiście tak jest? Jeszcze do niedawna nie miałam okazji się o tym przekonać, ale jakiś czas temu przyjaźń między mną a dwiema przyjaciółkami została wystawiona na ciężką próbę. Nie będę się zbytnio wdawać w szczegóły konfliktu, ale ta sytuacja skłoniła mnie do refleksji o przyjaźni.
Kiedyś czytałam, że jeśli znajomość przetrwa 7 lat, to przetrwa całe życie. Nie wiem, na ile była to wiarygodna informacja, pewnie coś w stylu wielu bezsensownych badań prowadzonych przez Amerykan.
W. czyli jedną z przyjaciółek znam już ok.10 lat, drugą S. krócej, bo 3. S. i W. znają się od podstawówki, więc ich znajomość też ma długi staż. Wierząc znalezionej informacji powinnyśmy ze sobą wytrzymać "dopóki śmierć nas nie rozłączy" (a co tam, niech brzmi dramatycznie). Ostatnio zaczęłam w to wątpić.
Uwierzcie mi to nie jest przyjemne uczucie, kiedy przyjaźń wisi na włosku. Najpierw starasz się ratować, później czujesz się zdradzony i cholernie smutny. Zaczynasz się zastanawiać czy warto się jeszcze starać? Czy da się to jeszcze naprawić? Czy jest sens? Jeśli serio zależy nam na przyjacielu, to warto! Walcz o przyjaźń! Sama się o tym przekonałam.
O ile S. nie miałam nic do zarzucenia, to W. zbyt mocno przeciągnęła strunę i nasza (moja i S.) cierpliwość się wyczerpała. Naprawdę miałam dość, płakałam, wściekałam się, nie miałam ochoty z nią gadać, ale W. wzięła to sobie do serca i wczoraj po długim czasie w końcu się spotkałyśmy i było prawie jakby nic się nie stało. No właśnie PRAWIE. Fakt wyjaśniłyśmy sobie pewne sprawy, wywaliłyśmy wzajemnie nasze żale, ale chyba trochę jeszcze potrwa nim wymażemy ten kryzys z pamięci. O ile w ogóle wymażemy.
Warto mieć przyjaciół, z którymi można pogadać o wszystkim i niczym, z którymi czas płynie w innym tempie, którzy rozumieją Cię jak nikt inny. S. i W. to właśnie takie przyjaciółki, z nimi nawet chwilowa cisza nie jest uciążliwa. Wiadomo, nie zawsze się zgadzamy, ale mówimy sobie praktycznie o wszystkim, bo wiemy, że tajemnica pozostanie tajemnicą, a temat tabu nie istnieje. Jeśli jedna chce o czymś pogadać, pozostałe wysłuchają i doradzą jeśli będą umiały. Nie widujemy się codziennie, wręcz przeciwnie - kilka razy w roku, a mimo to jakoś dajemy radę. Łatwo nie jest, jak to mówią, raz na wozie, raz pod wozem, ale myślę, że ostatnie wydarzenia wzmocnią naszą przyjaźń.
Bez przyjaciół życie jest nudne. Bez przyjaciół bylibyśmy samotni. Wiadomo można mieć kumpli, kolegów, znajomych, ale przyjaciel to ktoś więcej. Ktoś, z kim znamy się jak łyse konie, kto rozumie jak nikt inny, nawet bez słów. Kto wie, kiedy należy przytulić, a kiedy nawrzeszczeć, a kiedy sytuacja jest tak beznadziejna, że już nic nie pomoże.
Z przyjaciółmi życie jest po prostu lepsze.
A Wy nazwalibyście kogoś mianem prawdziwego przyjaciela? Od ilu lat trwa ta znajomość?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz