środa, 28 stycznia 2015

PRZYKAZANIA TANIEGO PODRÓŻOWANIA


Jak już pewnie zauważyliście zwiedzanie świata jest tym, co sprawia mi ogromną przyjemność. 2 lutego zaczynam ferie zimowe, które spędzę w… Zobaczycie gdzie :D Wbrew pozorom podróżowanie nie musi wiązać się z niewiadomo jakimi kosztami. W dzisiejszych czasach jest z pewnością łatwiej niż chociażby 10 czy 20 lat temu. Przez wiele lat jeździłam tylko na zorganizowane wyjazdy – kolonie, wycieczki itp. Jednak od jakiś 2 lat same z siostrą planujemy sobie nasze podróże małe i duże. Polski Bus naszym przyjacielem, portal booking.com nie raz pomógł nam znaleźć tymczasowy dach nad głową w przystępnej cenie, a informacje na fly4free sprawdzamy regularnie :) Dzięki temu ostatniemu portalowi niejednokrotnie było tak, że szybciej dowiadywałyśmy się o nowej puli biletów na Polskiego Busa niż dzięki facebookowej stronie przewoźnika. Jeśli planujemy jakiś wyjazd warto takich rzeczy pilnować, bo można sporo zaoszczędzić np. Szczecin-Berlin za 11 zł za dwie osoby? :) Nie brzmi zachęcająco? Aż chce się podróżować :D Masa ludzi z mojego otoczenia kiedy słyszy o tym, ile zapłaciłam np. za bilety lotnicze to mi nie wierzą i pytają jak to możliwe. Jak to mówią „chcieć to móc” :D

Warto również co jakiś czas przeglądać loty w interesujące nas miejsca. W taki sposób moja siostra wyszukała cel naszej najbliższej podróży. Bilety do miasta X Ryanair’erem za 88 zł w jedną stronę :D Fakt, że kupowałyśmy je już w październiku, ale nie zawsze trzeba planować podróż z dużym wyprzedzeniem. W sierpniu wpadłyśmy na pomysł by wysłać gdzieś rodziców z okazji 25. rocznicy ślubu. Wizzair do Mediolanu na tydzień z jednym dużym bagażem za jeśli dobrze pamiętam ok 600-700 zł. w dwie strony :D Można? Można :D
Co powiecie na to? :)
Co do żywienia, komunikacji miejskiej i zwiedzania, to już pisałam w trochę w poście o Berlinie - staramy się być oszczędne, tzn. szukamy ofert dla turystów np. kart muzealnych czy korzystamy z biletów całodziennych. Przyjazny może się też okazać portal groupon danego kraju (wiem, że jest we Włoszech, Niemczech i Wielkiej Brytanii). Można np. kupić obiad dla dwóch osób w niższej cenie czy znaleźć jakąś ciekawą atrakcję. Oczywiście trzeba przed wyjazdem posprawdzać różne przydatne informacje :) Dla kogo są zniżki w danym kraju, czy wejścia do muzeów są płatne, kiedy są otwarte. Przydatna jest oczywiście mapa, bo o „free wifi” w innych krajach często ciężko, więc z GPS’a nici :/


5 przykazań taniego podróżowania
1.Zaprzyjaźnij się z takimi portalami jak booking.com, fly4free i innymi – Facebook i Google Ci w tym pomogą.
2.Regularnie przeglądaj strony tanich linii lotniczych np. Ryanair czy Wizzair.
3.Zawsze sprawdzaj ciekawostki o miejscu, do którego chcesz się udać takie jak karty dla turystów.
4. Jeśli masz możliwość, kiedy już będziesz na miejscu odwiedź informację turystyczną lub spytaj w recepcji hotelowej – pracownicy to „miejscowi”, więc są zwykle najlepiej poinformowani i chętnie służą pomocą, w końcu „kto pyta – nie błądzi”.
5.Myśl pozytywnie i nie bój się podróżować bez zorganizowanej grupy! :)

Macie jeszcze jakieś rady dla tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z podróżowaniem? Znacie jeszcze jakieś fajne i przydatne strony internetowe? :)


P.S. Tak wiem, że obiecywałam posta o studniówce, więc nie martwcie się nie zapomniałam o nim. Wrażenia opiszę jak dostanę płytkę ze zdjęciami :)

sobota, 24 stycznia 2015

STUDNIÓWKOWY ZAWRÓT GŁOWY...

Dzisiaj moja szkoła ma studniówkę :D Niestety nie wypada równo 100 dni przed maturą, tylko 99, ale prawie się udało :) Może wyda Wam się to dziwne i może nawet szalone, ale przygotowania rozpoczęłam już dawno. Nie chciałam kupować sukienki na ostatnią chwilę, bo w „sezonie studniówkowym” wszystko jest droższe i nie w moim stylu. Wiadomo pewnie coś udałoby mi się znaleźć, ale istniałoby ryzyko, że jakaś inna dziewczyna będzie mieć taką samą lub podobną. Poza tym to by raczej nie była sukienka marzeń ;) Teraz uwaga proszę się nie śmiać, ale pierwsza sukienka, jaką kupiłam z myślą o studniówce, leży już od prawie rok w szafie. No co była wyprzedaż, sukienka fajna, najwyżej znajdę coś lepszego, a tą sprzedam... I znalazłam...

Przypadek? Nie sądzę :D

Sierpień, Poznań, piękny, słoneczny dzień, wypad z siostrą na kilka dni i nieogar uliczek wychodzących z Rynku… xD Tak, tak zgubiłyśmy się, nie mniej jedna była to chyba jedna z fajniejszych przygód w moim życiu, bo dzięki temu trafiłyśmy do cudownego sklepu. Przyciągnęła nas wystawa (jak się później okazało sklep z nich słynie), weszłyśmy i zakochałyśmy się. Wszędzie dookoła mnóstwo perełek z kolekcji vintage, a oprócz tego kolekcja własna właścicieli sklepu, wśród której znalazłam ją… Czy wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia? W tym wypadku zdecydowanie tak :D Kobiety mnie zrozumieją, bo każda z nas ma czasem tak, że jakaś rzecz mówi do nas „kup mnie, kup mnie, kup mnie…”. Niestety nie miałam czasu od razu ją przymierzyć, ale wiedziałam, że to ta jedyna. Powiedziałam sobie „I will back” i w duchu modliłam się, by trafić tam ponownie. Trafiłam, przymierzyłam i zamówiłam – tak, tak mam sukienkę szytą specjalnie dla mnie! :D Fakt była przez to droższa, ale jest inna, jest wyjątkowa, to było przeznaczenie :D I najważniejsze – na 99.9% nikt inny nie będzie takiej miał, więc będę „królową balu”. Zdecydowanie jest warta swojej ceny.
Ponieważ nie dałabym rady od razu jej zabrać, bo mieli sporo innych zamówień, a my wracałyśmy do domu kilka dni po wizycie w sklepie, więc pora na kolejną przygodę związaną z tą sukienką :D

Wszystko przeciwko nam…

Październik, złota, polska jesień, ponownie jesteśmy w Poznaniu, tym razem tylko przejazdem w drodze do i z Berlina. Ponieważ nam się spieszyło i liczyła się każda minuta oczywiście musieliśmy stać w korkach i na wszystkich możliwych światłach. Jednak jak to zwykle z Polskim Busem bywa przyjechałyśmy przed czasem, odebrałyśmy bagaże i biegiem na tramwaj, bo trzeba zdążyć odebrać sukienkę i przesiąść się na Polskiego Busa do Gdańska. Uff jesteśmy w tramwaju, na razie wszystko idzie pięknie, ładnie, wyrobimy się. Niestety musiały pojawić się komplikacje. Mianowicie chyba ktoś był tak pijany, że zasnął w tramwaju, więc motorniczy zatrzymał pojazd i powiedział, że dalej nie pojedzie do czasu, aż odpowiednie służby się nim zajmą. Czas mijał, my całe w nerwach, bo nie było możliwości przesiadki, a żeby iść na piechotę z walizkami to trochę za daleko. No nie zdążymy, będziemy musiały jechać pociągiem, wszystko idzie nie tak jak powinno.
W końcu wywlekli sztywnego pasażera z tramwaju i jupi jedziemy dalej, na szczęście od przystanku do sklepu nie jest daleko. Kiedy w końcu wpadłyśmy zdyszane do sklepu z bagażami ( a pragnę zaznaczyć, że miałyśmy chyba 6 toreb/walizek/siatek), aż się właściciel z nas śmiał, czemu jesteśmy takie zmęczone xD Teraz nastał „Dzień Sądu”, chwila prawdy mierzymy i… leży idealnie!!! <3 Płacimy, żegnamy się właścicielem, obiecujemy przysłać zdjęcia ze studniówki i sprintem z powrotem na dworzec. Mimo opóźnionego tramwaju zdążyłyśmy nawet skorzystać z toalety, kupić kawę i jeszcze musiałyśmy czekać na Polskiego Busa! :D Kto jest miszczem? No kto? No oczywiście, że my :D Tak wiem, nie musicie mi mówić jaka jestem skromna :D

Zdjęcia wstawię dopiero po studniówce, bo nie chcę psuć chłopakowi niespodzianki (zobaczy sukienkę po raz pierwszy dopiero dzisiaj wieczorem ;) Ja taka zła i niedobra, buhahaha :D Powiem Wam tylko, że pasuje do profilu mojej klasy, czyli mat-fiz-inf ;)