Taki kinomaniak jak ja nie
mógł sobie odmówić zobaczenia ostatniej części „Hobbita” na wielkim ekranie,
mimo, iż już nie pracuję w kinie (czego bardzo mi brakuje) :) Peter Jackson
jest mistrzem w swoim fachu – znajdźcie mi drugiego reżysera, który ostatnie 20
stron książki potrafi wydłużyć do 2,5 godzinnego filmu, w taki sposób, że widz
się nie nudzi. Może nie jest dokładnie tak jak w książkę, co było wiadomo już
po pierwszej części, bo w wersji Tolkiena nie ma ani słowa o Azogu czy
Nekromancie, film Jacksona jest raczej wstępem do „Władcy Pierścieni” (mimo, iż
ten film powstał wcześniej).
„Pustkowie Smauga”, czyli
część 2. Przygód Bilbo Bagginsa kończy się w momencie, gdy smok Smaug leci, by
zniszczyć Miasto na Jeziorze. W przeciągu 10 minut bestia zostaje zabita przez
Barda. W tym momencie widz, który czytał książkę wytrzeszcza oczy i wyrywa
mu się nieme „AHA”. No i oczywiście zaczyna się rozkmina filozoficzna pod
tytułem „co będzie się działo przez następne 134 minuty?”. Krasnoludy odzyskały
Samotną Górą, więc sielanka, impreza itd.? A no właśnie nie, bo z jakiegoś
powodu tytuł filmu brzmi „Bitwa pięciu armii”. Mamy krasnoludy, mamy ludzi z
miasta, gdzie pozostałe 3 armie? A no wkraczają elfy, by odzyskać skarb swego
ludu, pojawiają się orkowie (tak to się chyba odmienia) z Azogiem na czele, w
końcu jakoś trzeba rozwiązać wątek z poprzednich części, ale ciągle brakuje nam
jednej armii. Przyznam szczerze, że nie wiem, kogo Peter Jackson nazwał piątą
armią, nie mniej jednak w książce walczyły krasnoludy, gobliny ujeżdżające
wargów, orły, elfy i ludzie.
Film zrealizowany, jak
zresztą wszystkie filmy Jacksona, z niezwykłą precyzją i dbałością o
szczegóły. Efekty specjalne są spektakularne, a animacje naprawdę realistyczne.
Oprócz tego Martin Freeman w roli Bilbo Bagginsa :)
Może nie jestem wielką
entuzjastką ani Tolkiena, ani nie czekałam z niecierpliwością na kolejne części
filmu, nie mniej jednak doceniam swego rodzaju kunszt filmowy jakim popisał się
reżyser wraz ze całą ekipą :)
Czy polecam? Cała seria jest
warta obejrzenia, ale fanom książki radzę raczej z przymrużeniem oka ;)
W skali 1-10? 8 bardziej ze
względu na realizację niż na fabułę ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz