sobota, 24 stycznia 2015

STUDNIÓWKOWY ZAWRÓT GŁOWY...

Dzisiaj moja szkoła ma studniówkę :D Niestety nie wypada równo 100 dni przed maturą, tylko 99, ale prawie się udało :) Może wyda Wam się to dziwne i może nawet szalone, ale przygotowania rozpoczęłam już dawno. Nie chciałam kupować sukienki na ostatnią chwilę, bo w „sezonie studniówkowym” wszystko jest droższe i nie w moim stylu. Wiadomo pewnie coś udałoby mi się znaleźć, ale istniałoby ryzyko, że jakaś inna dziewczyna będzie mieć taką samą lub podobną. Poza tym to by raczej nie była sukienka marzeń ;) Teraz uwaga proszę się nie śmiać, ale pierwsza sukienka, jaką kupiłam z myślą o studniówce, leży już od prawie rok w szafie. No co była wyprzedaż, sukienka fajna, najwyżej znajdę coś lepszego, a tą sprzedam... I znalazłam...

Przypadek? Nie sądzę :D

Sierpień, Poznań, piękny, słoneczny dzień, wypad z siostrą na kilka dni i nieogar uliczek wychodzących z Rynku… xD Tak, tak zgubiłyśmy się, nie mniej jedna była to chyba jedna z fajniejszych przygód w moim życiu, bo dzięki temu trafiłyśmy do cudownego sklepu. Przyciągnęła nas wystawa (jak się później okazało sklep z nich słynie), weszłyśmy i zakochałyśmy się. Wszędzie dookoła mnóstwo perełek z kolekcji vintage, a oprócz tego kolekcja własna właścicieli sklepu, wśród której znalazłam ją… Czy wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia? W tym wypadku zdecydowanie tak :D Kobiety mnie zrozumieją, bo każda z nas ma czasem tak, że jakaś rzecz mówi do nas „kup mnie, kup mnie, kup mnie…”. Niestety nie miałam czasu od razu ją przymierzyć, ale wiedziałam, że to ta jedyna. Powiedziałam sobie „I will back” i w duchu modliłam się, by trafić tam ponownie. Trafiłam, przymierzyłam i zamówiłam – tak, tak mam sukienkę szytą specjalnie dla mnie! :D Fakt była przez to droższa, ale jest inna, jest wyjątkowa, to było przeznaczenie :D I najważniejsze – na 99.9% nikt inny nie będzie takiej miał, więc będę „królową balu”. Zdecydowanie jest warta swojej ceny.
Ponieważ nie dałabym rady od razu jej zabrać, bo mieli sporo innych zamówień, a my wracałyśmy do domu kilka dni po wizycie w sklepie, więc pora na kolejną przygodę związaną z tą sukienką :D

Wszystko przeciwko nam…

Październik, złota, polska jesień, ponownie jesteśmy w Poznaniu, tym razem tylko przejazdem w drodze do i z Berlina. Ponieważ nam się spieszyło i liczyła się każda minuta oczywiście musieliśmy stać w korkach i na wszystkich możliwych światłach. Jednak jak to zwykle z Polskim Busem bywa przyjechałyśmy przed czasem, odebrałyśmy bagaże i biegiem na tramwaj, bo trzeba zdążyć odebrać sukienkę i przesiąść się na Polskiego Busa do Gdańska. Uff jesteśmy w tramwaju, na razie wszystko idzie pięknie, ładnie, wyrobimy się. Niestety musiały pojawić się komplikacje. Mianowicie chyba ktoś był tak pijany, że zasnął w tramwaju, więc motorniczy zatrzymał pojazd i powiedział, że dalej nie pojedzie do czasu, aż odpowiednie służby się nim zajmą. Czas mijał, my całe w nerwach, bo nie było możliwości przesiadki, a żeby iść na piechotę z walizkami to trochę za daleko. No nie zdążymy, będziemy musiały jechać pociągiem, wszystko idzie nie tak jak powinno.
W końcu wywlekli sztywnego pasażera z tramwaju i jupi jedziemy dalej, na szczęście od przystanku do sklepu nie jest daleko. Kiedy w końcu wpadłyśmy zdyszane do sklepu z bagażami ( a pragnę zaznaczyć, że miałyśmy chyba 6 toreb/walizek/siatek), aż się właściciel z nas śmiał, czemu jesteśmy takie zmęczone xD Teraz nastał „Dzień Sądu”, chwila prawdy mierzymy i… leży idealnie!!! <3 Płacimy, żegnamy się właścicielem, obiecujemy przysłać zdjęcia ze studniówki i sprintem z powrotem na dworzec. Mimo opóźnionego tramwaju zdążyłyśmy nawet skorzystać z toalety, kupić kawę i jeszcze musiałyśmy czekać na Polskiego Busa! :D Kto jest miszczem? No kto? No oczywiście, że my :D Tak wiem, nie musicie mi mówić jaka jestem skromna :D

Zdjęcia wstawię dopiero po studniówce, bo nie chcę psuć chłopakowi niespodzianki (zobaczy sukienkę po raz pierwszy dopiero dzisiaj wieczorem ;) Ja taka zła i niedobra, buhahaha :D Powiem Wam tylko, że pasuje do profilu mojej klasy, czyli mat-fiz-inf ;)

2 komentarze:

  1. Ja za to kupiłam śliczną pastelową różową sukienkę, w którą wręcz się wcisnęłam. Teraz czuwam nad tym, co jem, by przypadkiem nie przybrać do tego 6.02 kiedy to mam studniówkę. Hah, no cóż, poświęcić się trzeba :D

    Pozdrawiam!
    I zapraszam do mnie ( http://vatnajokul.blogspot.com/ )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trzymam kciuki, by wszystko było w porządku i życzę udanej zabawy :) liczę na jakąś fotkę na blogu :D

      Usuń