poniedziałek, 23 lutego 2015

STUDNIÓWKA TIME :)


W końcu post o studniówce (pomińmy fakt, że była miesiąc temu). Bawiłam się super, wytańczyłam chyba po wsze czasy. Podobno ten wieczór pozostaje w pamięci na zawsze i do końca życia będzie budził sentyment :) Tak jak podejrzałam moja sukienka wzbudzała zainteresowanie, była wyjątkowa, śliczna, kolorowa, w sumie nie wszędzie widzi się sukienkę w tęczową klawiaturę komputera (mat-fiz-inf pozdrawia :D ) Po prostu wow, a jak się fajnie kręciła :3 Cieszę się, że mojemu chłopakowi się podobała. Jeszcze raz dziękuję cudownym właścicielom NooNah za jedyną w swoim rodzaju sukienkę :) Miałam tylko problem z fryzurą, bo przez to, że je dzień wcześniej obcięłam siostra nie umiała zrobić mi żadnej fajnej fryzury, więc w końcu na szybko umyłam i wyprostowałam włosy. Do tego opaska z perełkami i wyglądałam perfekcyjnie :D Tak wiem jestem bardzo skromna. 


Przed...
... i po. Bye, bye włoski
A wracając do samej imprezy, sala była w sumie spoko, ale mogłaby być większa głównie ze względu na poloneza albo polonez lepiej ogarnięty, bo trochę ciasno było jak tańczyliśmy, ale i tak wyszło spoko :) Jedzenie było w miarę spoko:
- zupa - krem z pomidorów, który jak stwierdził kolega smakował jak sos bolonese z paczki „Winiary” czy innego „Knorra”,
- danie główne - troszkę suchy kurczak z mrożonymi warzywa i "zapiekanką ziemniaczaną", czyli panierowanymi smażonymi ziemniakami, wyglądającymi jak paluszki rybne,
- deser - tiramisu, oczywiście nie tak dobre jak to, które robi mój tata, ale jak to mówią zawsze mogło być gorzej.
Zimny bufet był całkiem, całkiem, ale mało zjadłam, bo po kolacji nie miałam miejsca i wolałam tańczyć, ale za to o północy dałam się skusić - wjechał pyszny tort czekoladowy.
O 22 były fajerwerki, a po nich zaczęła się prawdziwa zabawa. Dosyć szybko zamieniałam obcasy na balerinki, bo w końcu przyszłam się bawić, a nie męczyć ;) Belgijka, podskoki, czyli po prostu have fun. No i fotobudka :D 



Friends :)

Ja i E. <3
Nie mam niestety zbyt dobrych zdjęć :( Albo ja jestem taka krytyczna albo ten fotograf był do kitu… No cóż trzeba się cieszyć z tego, co jest, a zawsze pozostają jeszcze wspomnienia :)


A jak tam Wasze studniówki? :) 
Dla zainteresowanych poniżej link do strony internetowej sklepu, z którego pochodzi moja sukienka :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz